Na długi czas rozstałam się z aparatem. Nie było nam po drodze, masa innych spraw była do zrobienia, a płyty chodnikowe pozwoliły zapomnieć o ukochanym makroprzerywniku. Dopiero @rudafotografuje przypomniała mi jaką frajdą jest fotospacer. Dwa różne spojrzenia, kilkadziesiąt innych kadrów z tej samej trasy. Zaglądanie w ekran, wymiana zdań, porady i plotki ploteczki to jest coś czego zdecydowanie mi brakowało.
Ja zbliżenia, ona proste architektoniczne kadry. W końcu ruda ogarnia street photography. Nie byłabym sobą, gdybym z aparatem nie ganiała za szczegółami, kwiatkami, krzaczkami, czy idąc tropem k - za kotem. Lubię to i czuję się w tym dobrze. Wbrew moim zamysłom nie potrzeba nam było dwóch godzin - pół godziny z depczącym po piętach deszczem wystarczyło w zupełności. Po kawie i ogrzaniu się napad na ogródek i złapanie kilku kolejnych klatek. Nie spodziewałam się, że da mi to taką frajdę, przerwie ciszę na blogu i zainspiruje do kolejnego działu. Jednak to racja - najlepsze spotyka niespodziewanie :)
0 komentarze